Rejestracja FAQ Użytkownicy Szukaj Forum ™® Lucy HuB ®™ Strona Główna

Forum ™® Lucy HuB ®™ Strona Główna » Gry » PC: D-Day
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PC: D-Day
PostWysłany: Wto 8:15, 09 Sie 2005
DrAcKo
Trochę Tu już bawi

 
Dołączył: 08 Sie 2005
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów



Szczerze mówiąc, ciekaw byłem, co też Węgrzy z Digital Reality zmontują w tym swoim D-Day. Ich poprzednia produkcja, Desert Rats vs. Afrika Korps była dość średnia i nie wnosiła do gatunku tak wiele, jak wnieść miała. Kilka dość wyraźnych wad lokowało ją poniżej najlepszego chyba z taktycznych RTS’ów drugowojennych Blitzkrieg. Miało się to zmienić w kolejnej grze, taką zresztą nadzieję wyraziłem na końcu recenzji „pustynnych szczurów”.

Nadzieja matką, oczywiście, głupich, bo w D-Day obecne są te same wady, a nowych zalet raczej brak. Owszem, jest kilka zmian, ale trudno stwierdzić czy na lepsze, czy też na gorsze, a ogólnie produkcja ta nie jest niestety krokiem naprzód względem poprzednika, raczej czymś w rodzaju kroku w bok, a nawet wstecz, jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że gatunek się rozwija. Zaraz zresztą wyłuszczę o co mi chodzi.

Produkcja ta miała być czymś w rodzaju pomnika bitwy normandzkiej i to akurat raczej udało się osiągnąć. Większość ważniejszych epizodów tej batalii znalazło tutaj swoje odzwierciedlenie, a opisy poszczególnych misji i briefingi bardzo dobrze budują historyczne tło. Aby móc przedstawić te różne epizody, rozrzucone po teatrze działań, zrezygnowano z patentu gry poprzedniej, czyli fabuły i bohaterów. Tutaj by coś takiego nie przeszło, bo to niemożliwe, by dwie czy trzy postacie brały udział w tych wszystkich walkach, tak jak to miało miejsce w DR vs AK. Porzucono też tradycję gier tego typu, która nakazuje rzucenie przeciw sobie dwóch stron konfliktu – i niestety nie możemy grać Niemcami. Wielka szkoda, moim zdaniem, bo próby powstrzymania naporu aliantów mogłyby być interesujące, ciekawsze nawet niż dowodzenie tymi „dobrymi”. Niestety, kino, telewizja i inne gry usilnie nas przekonują, że inwazja w Normandii była bitwą przełomową i bardzo ciężką dla Anglików i Amerykanów (tudzież Kanadyjczyków, Polaków i innych sojuszników). To oczywiście nie jest prawda – od samego początku było to bardziej coś w rodzaju spaceru. Ciągle kładzie się nacisk na masakrę (która też wcale taka wielka nie była) na plaży Omaha, zapominając, że na pozostałych czterech plażach lądowanie odbyło się w zasadzie bez problemów. Późniejsze walki też były dość łatwe i gdyby Brytyjczycy nie zbombardowali sobie Caen, tak że nie mogli później przez nie przejść, to cała wielka batalia zakończyłaby się o wiele wcześniej...

Dlaczego o tym wspominam? A dlatego, że i dla nas, tak jak dla aliantów, bitwa ta jest łatwa. Autorzy podzielili ją na trzy kampanie, a właściwie minikampanie, składające się z czterech misji każda. Pierwsza to walki spadochroniarzy, czyli pierwsze nocne godziny bitwy, druga to już sam „najdłuższy dzień” z nieodzowną rzezią na Omaha Beach, trzecia zaś to operacja Cobra, czyli próba okrążenia niemieckich wojsk, nieudana zresztą tak do końca, bo większości z nich udało się uciec przez dziurę pod Falaise, którą dzielnie łatali nasi pancerniacy z dywizji gen. Maczka z pomocą kanadyjskich czołgistów (co też znalazło się w grze, oczywiście). Kampanie są krótkie i niestety każda z nich stopniowana jest tak samo – najpierw banalna misja, następnie trochę trudniejsza, potem dopiero jakieś niewielkie wyzwanie i dopiero na końcu taki scenariusz, który do czegoś się nadaje. W sumie więc z ogólnej liczby 12 misji, tylko połowa zajmie nam więcej niż pół godziny. Kiepsko. Szkoda jednak, że nie można grać tymi Niemcami, szkoda też, że autorzy nie poczuli się w obowiązku dać nam jakichś scenariuszy pojedynczych, pokazujących inne epizody walk, lub też jakieś motywy alternatywne, jakieś „cobybyłogdyby” z np. natychmiastowo przerzuconymi do Normandii niemieckimi dywizjami broniącymi Pas-de-Calais.

W zasadzie każda z misji kampanii jest scenariuszem pojedynczym. Niepowiązane ze sobą w jakiś mocniejszy sposób, nie dają nam nawet możliwości skompletowania sobie przed bitwą składu naszych wojsk, tak jak to miało miejsce w poprzedniej grze, co zresztą było jedną z większych jej zalet. Za każdym razem mamy inne jednostki, więc nie ma mowy o zdobywaniu doświadczenia także – i to też nie jest najlepszy pomysł Węgrów. Pewną pociechą jest fakt, że można każdy scenariusz z kampanii rozegrać sobie jeszcze raz, już osobno, tym razem z możliwością dobrania własnego teamu, ale szczerze mówiąc wątpię, czy komuś się będzie chciało. Misje są skonstruowane całkiem sprytnie i czasem oferują dwa lub więcej alternatywnych sposobów osiągnięcia celów, ale... są też zbyt statyczne, przeciwnik za każdym razem jest w tym samym miejscu i działa w ten sam zaprogramowany sposób. Nic nas nie zaskoczy za drugim razem i przez to nic nie ciągnie do tego by „wygrać to jeszcze raz, Sam”, że tak sobie pozwolę sparafrazować znany cytat z Casablanki.

Napisałem już, że Węgrzy nie poprawili wad. W poprzedniej grze głównymi były bardzo średnia Sztuczna Inteligencja oraz problemy z zarządzaniem piechotą. I to się nie zmieniło. Nadal musimy matkować wszystkim naszym żołnierzom, by im się przypadkiem krzywda nie stała z powodu ich głupoty. Przydałyby się jakieś inne niż te obecne, mocno niewygodne ustawienia zachowania - agresywnego, defensywnego i tak dalej, co zdjęłoby nam z barków kłopoty z pilnowaniem rozczłonkowanych sił, a z takimi będziemy mieli dość często do czynienia. Nadal bardzo słabo nasi żołnierze orientują się w terenie i ciężko im znaleźć dobrą marszrutę do celu. Bardzo często też potrafią się przyblokować w wąskim miejscu, nie mówiąc już o tym, że musimy ręcznie odsuwać sobie z drogi jednostki, jeżeli chcemy podprowadzić jakąś z tyłów na szpicę – sami się nie odsuną. Przeciwnik też nie zrobił się sprytniejszy i nadal polega na swoim rozmieszczeniu oraz ataku na ślepo, jeżeli tylko zobaczy wroga. Nie ma szans na jakiś odwrót taktyczny, wezwanie posiłków czy coś w tym stylu, jeśli takie działanie nie zostało z góry przewidziane przez programistów.

Bolączką nadal jest piechota. Mamy tyle rodzajów żołnierzy – oficerowie, strzelcy, snajperzy, zwiadowcy, sanitariusze i tak dalej, że można się pogubić. Nie da się natomiast jakoś inaczej niż ręcznie wyodrębnić poszczególnej klasy z całego oddziału, więc dużo czasu spędzimy w trybie aktywnej pauzy, szukając naszych chłopców z bronią przeciwpancerną na przykład. Spada przez to tempo rozgrywki, zwłaszcza zaś wtedy, gdy zdobywamy sprzęt na wrogu i usiłujemy dobrać odpowiedni skład jego obsługi, by uzyskać możliwie najlepszą skuteczność i efektywność danej broni. Trochę to przekombinowane, co przeszkadza z uwagi na to, że nie dano nam nic, co by ułatwiło radzenie sobie z tym problemem.

Sprawy techniczne stoją na poziomie niezłym, ale nie jakoś szczególnie wysokim. Dźwięki i muzyka są nawet w porządku, choć soundtrack chyba bardziej podobał mi się w Desert Rats vs. Afrika Korps. Grafikę każdy może sobie obejrzeć na screenach. Jest całkiem niezła, choć do takiego Soldiers: Ludzie Honoru brakuje jej niestety wiele. Nieźle wykonane modele, ładny teren – ogólnie przyjemnie się na to patrzy, ale ślinotoku raczej się nie spodziewajmy, ani powalających efektów specjalnych także.

Multiplayer mógłby przedłużyć żywotność krótkiego i dość średniego singla, ale mimo tego, iż autorzy dali nam kilka bardziej wymyślnych trybów rozgrywki niż zwykły deathmatch, to graczy jest mało i choć gra się fajnie, ale bez takiej wściekłej dynamiki jak w Codename: Panzers na przykład.

Ogólnie D-Day jest przykładem gry przeciętnej, bardzo konserwatywnej, zwłaszcza po odebraniu jej niektórych cech poprzednika. Niezła oprawa graficzna niestety nie nadrobi braków krótkiego singla oraz społeczności multiplayerowej, która i tak nie jest liczna, a jej tendencja jest spadkowa, bo nie ukrywajmy, gra Węgrów nie jest jakąś sieciową rewolucją i wkrótce ludzie się nią znudzą tudzież przesiądą się na coś innego. W sumie nie polecam, chyba że ktoś jest maniakiem II wojny światowej, gra tylko w takie gry i nie może już doczekać się na Blitzkrieg II (a i tu najpierw sugerowałbym zmierzenie się z Rolling Thunder).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
HyHyHy
PostWysłany: Wto 14:18, 09 Sie 2005
iLuSioN
Administrator

 
Dołączył: 06 Sie 2005
Posty: 323
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: -=( RaDoM )=-


Nie grałem... Nie podoba mi się recenzja Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PC: D-Day
  Forum ™® Lucy HuB ®™ Strona Główna » Gry
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © phpBB Group
Theme designed for Trushkin.net | Themes Database.
Regulamin